PROLOG
Nazywam się Miley Somer. Tak jestem rodowitą kanadyjką,tu mieszkam i tu się urodziłam w Stratford, w hrabstwie Perth. Pewnie słyszeliście, to tutaj urodził się Justin Bieber. Mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa i moja pierwsza "dziecięca" miłość. Teraz pewnie nawet nie wiem jak wyglądam i jak się nazywam. Ostatni raz widziałam się z nim 8 lat temu. To były jego początki,jeszcze wtedy miał dla mnie czas, ale teraz się nie kontaktujemy. Nić przyjaźni została przerwana. Od tamtej pory nigdy nie zaznałam prawdziwej,miedzy ludzkiej przyjaźni.Nigdy..
***
(8 lat temu)
Obecnie oboje mamy po 18 lat. Każde z nas zajmuje się czymś inny, każde z nas o sobie już zapomniało. On został znaną gwiazdą pop a ja jestem tatuażystką. Mówią na mnie "Bad girl", lubię zaszaleć, wcześniej miałam problemy z prochami. Teraz zastępuje mi to piercing. Uwielbiam robić sobie kolczyki. Mama jest zła,że w taki sposób próbuje poradzić sobie z problemami.Ja sądzę,że to jest lepsze od używek.
Od roku wynajmuję małe mieszkanie w centrum Stratford. Mama mieszka sama, w naszym starym domu. Mój tato zmarł a raczej zginął. Był żołnierzem, zabili go na wojnie kiedy miałam roczek. Nie pamiętam go, w ogóle. Tylko ze zdjęć. Brakowało mi go,teraz przywykłam.Wiem jednak,że moje życie na pewno wyglądało by choć odrobinę inaczej gdyby on też uczestniczył w moim wychowaniu.
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to,że wczoraj dowiedziałam się,że on wraca, wraca na święta do dziadków. Obawiam się,że spotkam go gdzieś na mieście.Teraz kiedy wszystko się ułożyło, gdy wszystko wróciło do normalności on wraca. Mam nadzieje,że go nie spotkam.
_______________________________________________
Cześć, witam na kolejnym już trzecim z kolei blogu mojego autorstwa.
Mam nadzieje,że spodoba Wam się tutaj i będziecie wpadać :)
-Miley,spóźnisz się do szkoły - jak co rano mama budziła mnie do szkoły
-Jeszcze moment- zakryłam się kołdrą, bo poraziło mnie światło wydobywające się zza szyby
-Justin, zaraz po ciebie przyjdzie - na te słowa podniosłam sie na równe nogi
-Już jest zdrowy? - spytałam przebierając się za ciemno różowym parawanem
-Tak, jego mama dzwoniła wczoraj jak spałaś,wiesz - podała mi cichu i już po 10 minutach byłam gotowa
-Nie zapomnij kanapek do szkoły - podała mi drugie śniadania, całując mnie w czoło
-Mamo ! - skwasiłam się
-Oh, idź już - popchnęła mnie lekko w stronę drzwi
Przed schodami stał on. Ubrany w kurtkę moro i czapkę. Plecak, który uwielbiał przeważał go i zdawał wrażenie większego od niego. Zawsze się z tego śmiałam, a on zawsze udawał obrażonego. Ale do tej kwestii już na pewno zdążył się przyzwyczaić.
Dzień jak co dzień. Nie oczekiwałam na jakieś zmiany.
Była wczesna wiosna, ptaki śpiewały.
Wracaliśmy jak zawsze przez park. Wszędzie pełno zieleni,kwiatów. "Mały" bo tak na niego mówiłam, złapał mnie za rękę. Cofnęłam się a on wskazał na ławkę. Usiadłam więc. Był trochę zawstydzony,speszony widać to było po jego cynamonowych oczach, które lśniły w świetle rażącego słońca.
-O co chodzi? - zapytałam
-Bo wiesz, muszę ci coś powiedzieć - spojrzał mi wprost w oczy
-Gadaj - uśmiechnęłam się, myślałam,że doda mu to otuchy ale na jego twarzy cały czas gościła niepewność
-Za tydzień wyjeżdżam - oznajmił
-Co? Gdzie? - spytałam zdumiona
-Ze Scooterem. Mówiłem ci, pamiętasz?
-Jeszcze moment- zakryłam się kołdrą, bo poraziło mnie światło wydobywające się zza szyby
-Justin, zaraz po ciebie przyjdzie - na te słowa podniosłam sie na równe nogi
-Już jest zdrowy? - spytałam przebierając się za ciemno różowym parawanem
-Tak, jego mama dzwoniła wczoraj jak spałaś,wiesz - podała mi cichu i już po 10 minutach byłam gotowa
-Nie zapomnij kanapek do szkoły - podała mi drugie śniadania, całując mnie w czoło
-Mamo ! - skwasiłam się
-Oh, idź już - popchnęła mnie lekko w stronę drzwi
Przed schodami stał on. Ubrany w kurtkę moro i czapkę. Plecak, który uwielbiał przeważał go i zdawał wrażenie większego od niego. Zawsze się z tego śmiałam, a on zawsze udawał obrażonego. Ale do tej kwestii już na pewno zdążył się przyzwyczaić.
Dzień jak co dzień. Nie oczekiwałam na jakieś zmiany.
Była wczesna wiosna, ptaki śpiewały.
Wracaliśmy jak zawsze przez park. Wszędzie pełno zieleni,kwiatów. "Mały" bo tak na niego mówiłam, złapał mnie za rękę. Cofnęłam się a on wskazał na ławkę. Usiadłam więc. Był trochę zawstydzony,speszony widać to było po jego cynamonowych oczach, które lśniły w świetle rażącego słońca.
-O co chodzi? - zapytałam
-Bo wiesz, muszę ci coś powiedzieć - spojrzał mi wprost w oczy
-Gadaj - uśmiechnęłam się, myślałam,że doda mu to otuchy ale na jego twarzy cały czas gościła niepewność
-Za tydzień wyjeżdżam - oznajmił
-Co? Gdzie? - spytałam zdumiona
-Ze Scooterem. Mówiłem ci, pamiętasz?
-Tak, ale myślałam,że to nic poważnego.
-Ja też, ale odezwał sie i.. mama się zgodziła więc jedziemy.
-Rozumiem .
Przez resztę drogi powrotnej, nie odzywaliśmy się do siebie. Wróciłam do domu i z płaczem pobiegłam do swojego pokoju, do swojego królestwa pełnego różu i lalek.
Pamiętam,to jak dzisiaj. Przez resztę tygodnia chodziliśmy osobno do szkoły, nie rozmawialiśmy. Dopiero w dzień jego wyjazdu, pojechałam wraz z mamą do jego domu. Miałam nadzieje,że go zastanę ale niestety jego dziadkowie powiedzieli,że już pojechał, razem z mamą.
Byłam zła, ale w głębi duszy cieszyłam się,że spełniają się jego marzenia. Nie spodziewałam się,że to zajdzie tak daleko.
-Ja też, ale odezwał sie i.. mama się zgodziła więc jedziemy.
-Rozumiem .
Przez resztę drogi powrotnej, nie odzywaliśmy się do siebie. Wróciłam do domu i z płaczem pobiegłam do swojego pokoju, do swojego królestwa pełnego różu i lalek.
Pamiętam,to jak dzisiaj. Przez resztę tygodnia chodziliśmy osobno do szkoły, nie rozmawialiśmy. Dopiero w dzień jego wyjazdu, pojechałam wraz z mamą do jego domu. Miałam nadzieje,że go zastanę ale niestety jego dziadkowie powiedzieli,że już pojechał, razem z mamą.
Byłam zła, ale w głębi duszy cieszyłam się,że spełniają się jego marzenia. Nie spodziewałam się,że to zajdzie tak daleko.
*
Od tej pory, nie wdziałam go. Owszem w telewizji,mediach ale nie twarzą w twarz. Nie miałam odwagi nawet napisać. Nie wiem czemu, chyba dlatego,że bałam się jego reakcji. Reakcji na powrót do przeszłości.Obecnie oboje mamy po 18 lat. Każde z nas zajmuje się czymś inny, każde z nas o sobie już zapomniało. On został znaną gwiazdą pop a ja jestem tatuażystką. Mówią na mnie "Bad girl", lubię zaszaleć, wcześniej miałam problemy z prochami. Teraz zastępuje mi to piercing. Uwielbiam robić sobie kolczyki. Mama jest zła,że w taki sposób próbuje poradzić sobie z problemami.Ja sądzę,że to jest lepsze od używek.
Od roku wynajmuję małe mieszkanie w centrum Stratford. Mama mieszka sama, w naszym starym domu. Mój tato zmarł a raczej zginął. Był żołnierzem, zabili go na wojnie kiedy miałam roczek. Nie pamiętam go, w ogóle. Tylko ze zdjęć. Brakowało mi go,teraz przywykłam.Wiem jednak,że moje życie na pewno wyglądało by choć odrobinę inaczej gdyby on też uczestniczył w moim wychowaniu.
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to,że wczoraj dowiedziałam się,że on wraca, wraca na święta do dziadków. Obawiam się,że spotkam go gdzieś na mieście.Teraz kiedy wszystko się ułożyło, gdy wszystko wróciło do normalności on wraca. Mam nadzieje,że go nie spotkam.
*
_______________________________________________
Cześć, witam na kolejnym już trzecim z kolei blogu mojego autorstwa.
Mam nadzieje,że spodoba Wam się tutaj i będziecie wpadać :)
Oj Klaudia teraz jesteś Beliebers? ;D
OdpowiedzUsuńNie, po prostu lubię go i dlatego postanowiłam napisać bloga o nim :)
OdpowiedzUsuń